Prezes mBanku: przesłanki do przymusowej restrukturyzacji Idea Banku niewątpliwie były
Bartek Godusławski, Business Insider Polska: Czy pana zdaniem decyzja o przymusowej restrukturyzacji Idea Banku była uzasadniona?
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku: Nie znam wszystkich aspektów tej sprawy, a jest ona wielowymiarowa. Czytam różne, często kontradyktoryjne komunikaty. W moim odczuci bank był niedokapitalizowany co najmniej od 2018 r. Jego współczynnik wypłacalności nie spełniał też od kilku lat wymogów regulacyjnych, a w końcu fundusze własne banku stały się ujemne. Po drodze, pod koniec 2018 r., zaliczył jeszcze kryzys płynnościowy. Przesłanki do tego, aby zastosować instrument przymusowej restrukturyzacji, który wynika z paneuropejskiej dyrektywy BRRD (Bank Recovery and Resolution Directive, dyrektywa o przymusowej restrukturyzacji – red.), niewątpliwie więc były.
Dzisiaj kluczowe pytanie brzmi: czy Idea Bank miał zdolność odrobienia strat kapitałowych? W drodze dokapitalizowania przez właścicieli albo przez odbudowę kapitału dzięki zatrzymaniu zysków.
W pana ocenia miał możliwość pokrycia niedoboru kapitału?
Model biznesowy Idea Banku był wątpliwy. Nie był to biznes oparty na dużej liczbie transakcyjnych klientów, co w moim rozumieniu jest istotą bankowości. Z kolei w kredytach dominowały te „pulowane” z firmy leasingowej. Bank był dla niej przede wszystkim źródłem pozyskiwania środków na działalność. Trudno zakładać, że model biznesowy banku mógł w rozsądnej perspektywie wyprowadzić go na prostą. Przynajmniej ja w to nie wierzę, chociaż oczywiście nie mam pełnej wiedzy.
Formalne przesłanki, aby zastosować przymusową restrukturyzację w Idea Banku, były mniej więcej od 2018 r. i już wtedy organy państwa miały prawo wszcząć takie postępowanie. Na marginesie, mają w tym zakresie stosunkowo duży zakres swobody – na świecie toczy się dyskusja, czy nie nadmierny. Jednak ujawnienie treści rozmowy Leszka Czarneckiego z ówczesnym przewodniczącym KNF i towarzyszący jej kontekst utrudnił lub wręcz uniemożliwił zastosowanie procedury resolution. Tamte zdarzenia były zapewne paraliżujące dla wielu uczestników procesów decyzyjnych.
W tym czasie inne banki musiały spełniać wymogi kapitałowe rzędu 10-20 proc. i konkurować z bankiem, który kapitału nie miał. Do tego oferował na lokatach 3 proc. w oparciu o gwarancje BFG (za którymi tak naprawdę solidarnie stoją inne banki). Nie była to konkurencja, która czyniła polski rynek nowoczesnym i względnie tanim dla klienta. Odrobiliśmy już tę lekcję przy okazji SKOK-ów.
Jak wyprowadzić na prostą bank, który ma ok. 483 mln zł ujemnych kapitałów? W grę wchodzi znalezienie inwestora albo dołożenie własnych pieniędzy przez akcjonariuszy.
W skali takiego banku to jest bardzo duża kwota. Nie ma innej drogi – trzeba wypracować zysk albo zasypać dziurę w kapitałach środkami aktualnych lub nowych akcjonariuszy. Idea Bank miał około dwóch lat na odbudowanie pozycji kapitałowej, ale w zaistniałych okolicznościach związanych z ujawnionym nagraniem – pomimo aktywności cenionego w naszym środowisku prezesa Jerzego Pruskiego – nie mogło to być proste. Wiemy, że podejmowane były próby sprzedania banku lub pozyskania nowych udziałowców. Zakończyły się one jednak niepowodzeniem.
Podejrzewam, że w tym czasie rosła też nieufność samego Czarneckiego do organów państwa. W tych okolicznościach jego skłonność do uzupełnienia braków kapitałowych – nawet przy założeniu, że dysponowałby on niezbędnym kapitałem – wydawała się być mało prawdopodobna.
Dlatego nie odpowiedzieliście na zapytanie ofertowe, które do największych banków w Polsce skierował Bankowy Fundusz Gwarancyjny?
Dla mBanku przejęcie Idea Banku nie miałoby uzasadnienia biznesowego – przede wszystkim nie uzupełniałoby naszej działalności. Patrząc na same kwestie biznesowe, 9 mld zł aktywów to było finansowanie firmy leasingowej, w praktyce bez transakcyjnego kontaktu z klientem, który dla nas jest ważny. Z punktu widzenia Banku Pekao to może być jednak całkiem rozsądny ruch. Bez większego ryzyka, z gwarancją BFG. Szczegółów nie znam, ale 8-letni okres gwarancji na tle średniego, kontraktowego „życia” kredytów w Polsce wydaje się być bardzo atrakcyjny. Wezmą marżę odsetkową z dużej kwoty uplasowanego już kredytu. Nie wiem, jaki jest okres zapadalność całego portfela, ale przy leasingu jest to zazwyczaj 4-5 lat. Bank Pekao, w przeciwieństwie do Idea Banku, ma niskie koszty finansowania. Jest w tym więc jakaś racjonalność biznesowa.
Po stronie kosztów jest jednak konieczność zajmowania się całym tym zgiełkiem prawno-procesowym, który widać na horyzoncie wokół banku i Leszka Czarneckiego.
Te okoliczności, o których wiemy od 2018 r., miały zresztą wpływ na to, że Idea Bankowi nie udało się pozyskać nowego inwestora czy kapitału. Potencjalni chętni nie byli w stanie przewidzieć wszystkich elementów ryzyka związanych z transakcją. A i bez tego w naszym sektorze bankowym mamy do czynienia z kumulacją różnego rodzaju ryzyka, co od kilku lat sygnalizuje Związek Banków Polskich.
Czy bank miał możliwość samodzielnego odbudowania bazy kapitałowej?
Wyraziłem już swoją wątpliwość, ale podkreślę też raz jeszcze, że mam za mało wiedzy, by wypowiadać się stanowczo. Takie oceny są zawsze bardzo trudne. Od pewnego czasu Idea Bank miał już jakiś zysk, ale były to kwoty rzędu 5 mln zł, jak po III kwartale ub.r. To oznaczało robotę na bardzo wiele lat…
Leszek Czarnecki jest oburzony decyzją BFG, nazywa ją nacjonalizacją, wywłaszczeniem, twierdzi, że zapadła z pogwałceniem prawa. Twierdzi też, że rolę w resolution odegrała polityka m.in. to, że ujawnił propozycję korupcyjną byłego szefa KNF. Czy taka narracja przekonuje pana?
Mając świadomość, że obowiązujące w Unii Europejskiej przepisy o przymusowej restrukturyzacji były już stosowane we Włoszech czy Portugalii, trudno z góry kwestionować proces przeprowadzony w Idea Banku. W tych okolicznościach wydaje się, że linia obrony Leszka Czarneckiego jest jedyną, jaką może on przyjąć.
Procesowi decyzyjnemu BFG trudno coś zarzucić. Być może Czarnecki ma jeszcze jakieś argumenty, ale ja ich nie znam. Pamiętajmy, że KNF doznał dramatycznego osłabienia swojej reputacji w związku z wydarzeniami z 2018 r. To było wielkie nieszczęście nie tylko dla nadzoru, ale i całego sektora bankowego. Doprowadziło to do łatwości w podważaniu decyzji tej i innych instytucji w każdych okolicznościach, zachwiało zaufaniem wobec intencji. To tylko potwierdza potrzebę zapewnienia spójności decyzji, czytelności podejmowanych działań i systematycznego prezentowania instytucjonalnego poglądu. Tylko tą drogą z upływem czasu uda się odbudować utracony autorytet, który w obszarze finansów częstokroć jest istotniejszy niż „nagie” prawo.
Czy moment przeprowadzenia procesu resolution zostały wybrany właściwie? Zapewne chodziło o to, aby klienci, rynek przez te kilka dni weekendu mogli przetrawić tę decyzję.
Wszystkie operacje tego typu jakie pamiętam były dokonywane przed wolnymi dniami. Im dłuższy był to okres, tym lepiej. Gdyby nie było tej przerwy, sytuacja byłaby znacznie bardziej nerwowa, nie byłoby czasu na refleksję. Zapewne miało to znaczenie także w tym przypadku.
Zapewne chodziło także o spłatę obligacji podporządkowanych, będących takim quasi-kapitałowym komponentem, które sprzedawano klientom indywidualnym.
Ponad 300 mln zł Idea Bank spłacił do 10 grudnia, zostało około 56 mln zł, które zostały umorzone w ramach resolution.
Rozumiem, że z decyzją o przymusowej restrukturyzacji czekano do momentu aż klienci indywidualni zostaną spłaceni.
Jak sytuacja z Idea Bankiem może wpłynąć na cały sektor bankowy w Polsce? Czy to nie wystraszy klientów w innych podmiotach?
Zaczynając od klientów Idea Banku – powinni być zadowoleni z przejścia do Banku Pekao, który jest instytucją silniejszą i stabilniejszą. Ich depozyty zostają przeniesione w całości. Zapewne nie dostaną już tak wysokiego oprocentowania jak wcześniej. Nie spodziewam się jednak nerwowości na rynku.
Jeśli zaś chodzi o sektor bankowy to trzeba się liczyć z tym, że w dłuższym okresie rachunek wróci do nas w postaci zwiększonej składki na BFG. Im lepiej Pekao upora się z procesem integracyjnym i zarządzaniem ryzykiem kredytowym przejętego portfela, tym rachunek będzie mniejszy. Od miesięcy środowisko bankowe zwraca uwagę na różne systemowe ryzyka dla sektora. To co się stało z Idea Bankiem, odejmuje z tej listy jeden z punktów, ale nie ma co ukrywać: wśród części inwestorów kapitałowych, zwłaszcza zagranicznych, będzie to pogłębiało nieufność do polskiego rynku.
Wywiad ukazał się w serwisie Business Insider Polska.