Zrozumieć istotę tabeli kursowej
Bez zrozumienia mechanizmu ustalania kursów walut, prawnicy i sądy robią istotny błąd w sporach dotyczących kredytów w walucie. Prowadzi to do niesłusznego unieważniania umów i zagraża innym transakcjom, które rozlicza się opierając się na tabelach kursowych banków. To, co spowodowało niezadowolenie klientów, nie wynikało z faktu stosowania tabel kursowych. Była tym istotna deprecjacja złotego do waluty szwajcarskiej, na co banki nie miały wpływu.
W ostatnich latach tzw. klauzule kursowe (określające sposób przeliczenia kursu waluty) w umowach kredytów waloryzowanych do kursu waluty obcej, w wielu sprawach uznawane są przez sądy za abuzywne. Warto więc przypomnieć, czym są tabele kursowe. Szczególnie, że mają one zastosowanie nie tylko przy kredytach waloryzowanych do kursu waluty obcej. Używa się ich także w rozliczeniach z klientami, np. podczas płatności kartą za granicą, wypłaty pieniędzy z bankomatu w innym kraju czy przelewu walutowego.
Tabele kursowe mają oparcie w przepisach prawa. Zgodnie z art. 111 ust. 1 pkt 4 Prawa bankowego: „Bank obowiązany jest ogłaszać [stosowne kursy walutowe] w miejscu wykonywania czynności, w sposób ogólnie dostępny (…)”. Co więcej, postanowienie umowne odzwierciedlające ustawową konstrukcję jest wyłączone spod kontroli abuzywności na podstawie art. 1 ust. 2 Dyrektywy 93/13. Ponadto, zgodnie z tą dyrektywą, kurs waluty może być przez dostawcę (bank) ustalony w momencie dostawy (wypłaty lub spłaty kredytu) (ust. 2, lit. c załącznika tej dyrektywy).
Obowiązek publikowania kursów spoczywa także na banku centralnym na podstawie ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o Narodowym Banku Polskim (art. 24). Na tej podstawie NBP zobowiązany jest do publikowania kursów kupna, sprzedaży oraz średnich kursów walut obcych. Sposób ustalania kursów przez ten bank został określony w dostępnej publicznie uchwale jego zarządu.
W jaki sposób banki kształtują swoje tabele kursowe? Co do zasady są one przygotowywane automatycznie według algorytmu. System do zawierania transakcji walutowych pobiera dane rynkowe z aktualnego źródła – platformy do zawierania międzybankowych transakcji walutowych. Są to transakcyjne kursy walutowe dla par walutowych dla nominału 1 mln danej waluty, kwotowane bezpośrednio, np. EUR/USD, EUR/PLN czy EUR/CHF. Następnie wyliczane są kursy średnie (przy użyciu prostej średniej arytmetycznej). Kursy średnie par walutowych, które nie są kwotowane bezpośrednio, np. TRY/PLN, CHF/PLN czy CZK/PLN kalkulowane są w oparciu o kursy średnie par walutowych kwotowanych bezpośrednio.
W kolejnym kroku kursy średnie są modyfikowane o aktualnie obowiązujące spready (procentową różnicę między ceną sprzedaży i kupna waluty). Spready są właściwym dochodem banku z transakcji walutowych i dla sprzedaży CHF od wielu lat utrzymują się na relatywnie niskim poziomie w stosunku do innych walut.
Wróćmy jednak do klauzul kursowych w umowach kredytów waloryzowanych do kursu waluty obcej. Opisany wyżej sposób kształtowania tabeli kursowej (na przykładzie konkretnego banku) przeczy zarzutowi dowolności banku w ustalaniu kursów walut.
Innym zasadniczym zarzutem, który ma przemawiać za ich abuzywnością, jest twierdzenie, że konsument w momencie zawarcia umowy kredytu nie zna kursu waluty, jaki będzie zastosowany do jego przyszłych rozliczeń. Dodatkowo, ma też nie wiedzieć, wedle jakich zasad bank będzie wyznaczać kurs. Jest to zarzut niesłuszny. Fakt, że postanowienie umowne nie opisywało metody obliczania kursu, sam w sobie nie nadaje temu postanowieniu nieuczciwego charakteru w rozumieniu wspomnianej wyżej dyrektywy.
Banki wyznaczają kursy walutowe w sposób odpowiadający wieloletniej praktyce. Kursy stosowane przy rozliczaniu kredytów hipotecznych były z reguły tymi samymi, które banki stosowały do wszystkich innych rozliczeń. Metodologia wyznaczania kursów podlegała kontroli administracji nadzorującej sektor bankowy. O wartości waluty występującej w danym czasie decydowały jednak prawa popytu i podaży, a informacje o wysokości kursów, w tym wysokości spreadu, były i są publicznie dostępne.
Warto przypomnieć wypowiedź prezesa NBP, od którego zadań w roli przewodniczącego Komitetu Stabilności Finansowej należy dbałość o stabilność systemu finansowego w Polsce. Jednocześnie w roli osoby kierującej zarządem NBP również „realizowanie zadań z zakresu polityki kursowej”. Podczas konferencji prasowej 5 lutego 2021 r., odnosząc się do zasadności unieważniania przez sądy umów we frankach, z powołaniem się na abuzywność postanowień dotyczących przeliczania kursów na podstawie tabel kursowych, prof. Glapiński powiedział: „Dla każdego finansisty tabele kursów walut, publikowane przez banki są czymś oczywistym i immanentnym elementem rynku. Tak funkcjonuje rynek. Stosowane są powszechnie. Na co dzień służą do rozliczania różnego rodzaju transakcji walutowych, nie tylko kredytów. Stosowanie ich przez bank jest umocowane w prawie bankowym. Dlatego, gdybyśmy rzeczywiście mieli do czynienia z podważaniem ich stosowania (…..) stanowiłoby to bardzo istotny problem i podważało dotychczasowe zasady obrotu gospodarczego. (…) W moim odczuciu każda sprawa powinna być rozpatrywana indywidualnie i zdecydowanie nie skłaniałbym się do blokowego podważania stosowania tabel kursowych jako takich”.
Warto też zwrócić uwagę na pismo Komisji Nadzoru Finansowego do Sądu Najwyższego w sprawie kredytów indeksowanych i denominowanych z lipca 2021 r.: KNF stwierdził w nim: „Banki nie musiały korzystać ze średniego kursu NBP, lecz mogły posługiwać się innymi tabelami kursowymi, niż publikowana przez NBP. Nie występował także obowiązek stosowania jakchkolwiek innych tabel mających charakter urzędowy, co oznacza, ze banki mogły posługiwać się w szczególności własnymi tabelami”.
Również zagraniczne sądy odnoszą się do prób kwestionowania umów kredytów walutowych w kontekście ustalania kursów walut. W wyroku w sprawie 8 OB 37/20D austriacki sąd najwyższy wskazał, że: „pozwany bank (…) miał swobodę samodzielnego określenia kursu sprzedaży waluty i poinformowania swoich kredytobiorców o wyniku jego kalkulacji. (…) W przypadku gdy klient decyduje się na wypłatę kwoty kredytu walutowego w euro, nie stanowi niezgodnej z prawem praktyki biznesowej to, że pozwany stosuje własny fixing walutowy w celu określenia kursu wymiany.”
Dlatego czas „oddemonizować” tabele kursowe, gdyż są one niezbędnym elementem rynku bankowego, mającym oparcie w przepisach prawa. Przyjęcie przez polskie sądy tezy orzeczniczej wiążącej nieważność wieloletnich walutowych umów kredytowych ze stosowaniem przez banki tabel kursowych (jako rzekomo abuzywnych) jest prawnym i ekonomicznym nieporozumieniem. To, co spowodowało niezadowolenie klientów, nie wynikało z faktu stosowania tabel kursowych. Była tym istotna deprecjacja złotego do waluty szwajcarskiej. Na to banki nie miały wpływu. Doprowadziła do tego polityka monetarna i fiskalna na przestrzeni lat.
Wskazywałem już ostatnio, jak wielka jest przepaść pomiędzy zmianą kursu polskiego złotego i innej waluty z naszego regionu – czeskiej korony. Jeśli porównamy średnie kursy złotego do franka i korony do franka w roku 2002 z ostatnimi notowaniami tych walut to okazuje się, że polski złoty stracił wobec franka ponad 75 proc., podczas gdy czeska korona 20 proc. Gdyby zatem sternicy polskiej gospodarki prowadzili politykę ekonomiczną, a zwłaszcza budżetową i monetarną, w sposób równie odpowiedzialny jak u naszych południowych sąsiadów, to obecnie kurs franka nie wynosiłby ponad 4,60 zł tylko ok. 3,1 zł za franka. W stosunku do kursu z 2002 r., który wynosił średnio 2,60 zł za 1 CHF, zmiana o ok. 50 gr jest skutkiem „naturalnego” wzmocnienia franka, a o następne 1,50 zł – polityki gospodarczej zorientowanej na deprecjonowanie złotego.
Środowisko bankowe wskazywało wielokrotnie, że ocena ewentualnej abuzywności postanowienia umownego powinna być dokonywana indywidualnie, osobno dla każdej sprawy. Niebezpieczną i niestety coraz częstszą praktyką staje się to, że sądy powszechne pomijają ten etap, przyjmując automatycznie abuzywność każdej klauzuli odwołującej się do tabeli kursów walut obcych. Nie uwzględniają tym samym specyfiki umów powiązanych z kursem walut obcych ani konkretnych okoliczności związanych z zawarciem przez konsumenta danej umowy.
Tendencja do automatycznego uznawania abuzywności klauzul kursowych i unieważniania na tej podstawie umów o kredyty hipoteczne waloryzowane kursem walutowym prowadzi do potencjalnie dramatycznych konsekwencji makroekonomicznych. Ewentualne rozstrzygnięcia polegające na unieważnianiu umów i jednoczesnej odmowie uznania roszczenia o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału oznaczają straty dla banków w skali ponad 100 mld zł, prowadzącej do zagrożenia niewypłacalnością części banków, destabilizacją całego sektora i ograniczeniem jego zdolności do kredytowania gospodarki. Rozwiązanie takie stanowi znaczący transfer bogactwa społecznego (4-5 proc. PKB) do wąskiej grupy obywateli i stawia ich w uprzywilejowanej pozycji względem reszty społeczeństwa. Trzeba wreszcie podkreślić rażącą niewspółmierność takiego rozwiązania w stosunku do domniemanych „strat”, jakie ponieśli kredytobiorcy w związku ze stosowaniem przez banki własnych tabel kursowych.
Należy też przypomnieć, że banki nie były i nie są zobowiązane do stosowania w rozliczeniach średniego kursu NBP, gdyż ponosiłyby w takiej sytuacji straty. Aby sprzedać komuś walutę obcą, bank musi ją jednocześnie od kogoś innego kupić, a ten, kto ją bankowi sprzedaje, kieruje się sytuacją na rynku walutowym w danym momencie, a nie kursem NBP z dnia poprzedniego. Jednak nawet jeśli uznać, że banki powinny były stosować średni kurs NBP (ponosząc straty na tych operacjach) to mamy do czynienia z rażącą dysproporcją pomiędzy domniemanymi stratami kredytobiorców (9 mld zł), a skalą potencjalnych strat banków w związku z unieważnianiem umów (ponad 100 mld zł).
Cezary Stypułkowski
Tekst ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”